Wiesz, chodzi o to, że w naszych, w większości ze sporym bagażem wiekowym i przebiegiem, niewiele zostało z oryginalnych części. Części, które wymieniamy tylko z wyglądu przypominają fabryczne, co do ich wytrzymałości, to inna bajka. Ale jak tu nie kupić tańszego zamiennika jak jego cena jest kilka razy niższa od oryginału? Wahacze, końcówki drążków wytrzymują ledwo rok. Przykładów można tu przytaczać wiele. Prawdą jest też i to, że producenci części zamiennych traktują Fiata po macoszemu, bo to Fiat. W kilku firmach samochodowych pracowałem i ZAWSZE jest to samo podejście, Fiat łyka wszystko. to jak to ma wytrzymać więcej niż rok? Nikt tego badziewia nie reklamuje, a ci co już reklamują z reguły są traktowani spychologią, że montowane u śfagra w garażu, a nie przez autoryzowany serwis itd. Multipla na fabrycznych częściach wytrzymuje cztery, no może pięć lat, a potem płać i płaczmalymaly pisze:No tak idąc tym tropem można powiedzieć też, że najlepiej nie mieć auta to nie ponosi się kosztów. Najmniej psują się auta kompaktowe i klasy średniej (mówie o porównywalnych rocznikach do naszych aut, bo nowe to nie wiem jak będą wyglądać za 8 lat), ze względu na największy udział w rynku i sporą konkurencje. Vany mimo wzajemnej konkurencji są dość awaryjne i multipla jakoś się tu nie wyróżnia. Kupując takie auto, trzeba mieć tego świadomość. Nie można też vana porównać do kompaktu. Najgorsze jest jednak to, że producenci aut nie stawiają na niezawodość, tylko na wygląd i na jakieś marketingowe bzdety. Jeszcze zatęsknimi za starą technologią, chyba, że będzie nas stać na nowe, które będziemy zmieniać co 4 lata.
Taki przykład: brat w 2005 kupił Hondę HR-V z 1999r pracuje w Niemczech(Bawaria) trzaska tym autem miliony km i przez ten okres użytkowania padł mu tylko silniczek od wycieraczek, a ja i moja siostra, którą namówiłem na kupno multipli z 2005r dajemy ciągle zarabiać mechanikom, ot i cała bajka o multipli.