Szesnasty z kolei zlot fanów Fiata Multipla odbył się nad Jeziorem żywieckim w dniach 29-31.05.2015r. Obecnych było ponad 40 załóg. Jak zwykle atmosfera była wyśmienita a organizacja stała na wysokim poziomie, było komu dziękować:
To ja teraz o zlocie coś więcej.
Podziękowania i uznanie dla Michała za podejście do tematu pod tytułem organizacja imprezy. Nie ma co wyszukiwać dziury w całym i pretensji o deszcz w sobotnie popołudnie mieć nie można.
Michał miał również bardzo konkretną ekipę do pomocy – marianek1965, Jendrula65 i ksiazelech bez 65 też wykonywali super robotę!
Muszę też wspomnieć o Szymonie z ekipy marianek1965 – chłopak przywrócił mi wiarę w dzisiejszą młodzież, bo kojarzyła mi się z bezustannym poszukiwaniem wifi, wiecznym klikaniem „lajków” na fecebooku i wielką wiarą we własny geniusz nie poparty dobrymi ocenami w szkole. Szymkowi chciało się pomagać za co mu wielkie dzięki podobnie jak Woytkowi, który tak wyspecjalizował się w sprzedaży gadżetów klubowych, że prawdopodobnie nawet znoszone gacie prezesa potrafiłby upchnąć jako zlotowy relikt. Jeżeli mnie wywiało z klubowego sklepiku na tarasie domku, to Woytek lub Szymek zawsze byli na miejscu.
W domku nr 23 mieszkał też Brzózka – Tomek był mistrzem w obsłudze grilla no i w ogóle nie chrapał lub robił to tak subtelnie, że spało mi się rewelacyjnie
Już trzeci raz jest z nami namiot BILEXu i KRISS77 – jego praca na zlotach też dodaje zawsze jakości naszym imprezom.
Tradycyjnie zlot przeleciał w tempie Pendolino (ale nie tego co jeździ po naszym kraju). Myślałem, że jak przyjadę „solo”, to będę miał dużo więcej czasu, żeby ze wszystkimi sobie pogadać – niestety się myliłem, znów było go za mało. Nawet z Jakimiuczkiem się nie zdążyłem rozliczyć za fantastyczny kawałek metalu, który będzie mnie odstresowywał podczas wciskania pedału sprzęgła zastępując dotychczasowe plastikowe ucho linki.
Bardzo podeszła mi sobotnia wycieczka do Żywca – browarne tematy, to jest to co lubię! Szkoda, że przez to, że do domu miałem spory kawałek nie zdecydowałem się na niedzielny wypad. Wycieczka pewnie była niemniej ciekawa.
Bardzo cieszy fakt, że to już kolejny zlot na wysokim poziomie – to z pewnością zachęca do pojawiania się na kolejnych imprezach, szczególnie tych co są z nami od niedawna.(Darraz – z forum)
O niedzielnej wycieczce do elektrowni pisze na forum samul2:
Ponieważ tylko niewielka grupka zdecydowała się na wycieczkę do elektrowni (a szkoda) , opiszę w skrócie swoje wrażenia.
Po wyjeździe z ośrodka i krótkiej przejażdżce dotarliśmy do parkingu przed elektrownią. Ponieważ oczekiwanie na przewodnika się trochę przedłużało pogadaliśmy sobie jeszcze na tematy ważne i mniej ważne żeby starczyło do następnego spotkania. Po dłuższej chwili przewodnik nadjechał i ustawilismy się w kolejce do wejścia. Tu miła niespodzianka , cena biletów dzięki negocjacji naszych organizatorów i przesympatycznemu przewodnikowi zmalała do zaledwie 8zł od os. To się nazywa promocja. Dobra, bilety kupione, ruszamy na teren kompleksu. Po krótkim spacerze docieramy do praktycznie jedynego budynku-biurowca znajdującego się na powierzchni. Od przewodnika , który z ogromną pasją zaczyna nam opowiadać o miejscu w którym się znaleźliśmy dowiadujemy się ,że cała elektrownia znajduje się pod ziemią i jest wydrążona w masywie góry Żar. Opowiada też jakie znaczenia ma obiekt dla całej sieci energetycznej kraju, trochę o historii powstania i trochę danych technicznych. Tu pojawia się kolejna niespodzianka, zostajemy zaproszeni do sali kinowej na projekcję (świetnego jak się później okazało) filmu o znaczeniu wody, jej zastosowaniu w wytwarzaniu energii, rodzajach elektrowni wodnych i w szczególności o obiekcie przez nas zwiedzanym. Po ok 40-to minutowej projekcji przystrojeni w kaski na głowie ruszamy w głąb góry. Jeszcze chwila na zrobienie pamiątkowych zdjęć przed wejściem do elektrowni. Jest to jedyne miejsce gdzie można zrobić fotkę – obiekt strategiczny i jest zakaz. Okazuje się ,że do wnętrza prowadzi 500-metrowa pochyła, ogromna sztolnia. Maszerujemy żwawo po pochyłości w dół. Zaczynamy czuć się nieswojo. Tunel przedzielają kolejne trzy potężne grodzie, które się otwierają z tak upiornym pogłosem, że aż ciarki przechodzą po plecach. Po kilku minutach marsz się kończy i stajemy w ogromnej hali maszyn. Panuje tu względny spokój , bo jak sie okazało jest w tej chwili przestój przed wieczornym szczytem energetycznym. Elektrownia jest stanie oczekiwania na komendę z głównej dyspozycji mocy. Od przewodnika dowiadujemy się ,że jest to najszybsza elektrownia w Polsce jeżeli chodzi o czas rozruchu od zera do pełnej mocy. Zajmuje to zaledwie 180s. Może to mało mówi, ale jak się dowiedzieliśmy , że dokonują tego cztery hydrozespoły gdzie w każdym wirnik waży 220t (sic!) , to można sobie wyobrazić potęgę wody. Zostajemy poinformowani też o kolejnym fakcie , po którym miękną nogi. Otóż nad naszymi głowami , na szczycie góry znajduje się poteżny zbiornik wodny o pojemności niemal 2,5mln m3 . Niemal fizycznie czuło się napór tej masy.
W oczy rzuca się praktycznie brak pracowników obsługi. Okazuje się ,że wszystko jest maksymalnie zautomatyzowane. Ostatnią częścią zwiedzania jest też całkowicie skomputeryzowana sterownia, którą dogląda minimalna ilość personelu. Na koniec jeszcze dyskusja i pytania do przewodnika dzięki którego zaangażowaniu i pasji wycieczka była ciekawa i pełna wrażeń. Ponownie tunelem , tym razem pod górę ruszamy na powierzchnię w stronę światła. Na zewnątrz podziękowania dla oprowadzającego i powrót na parking. Przy samochodach czas na pożegnanie , ostanie jeszcze zdjęcia i ruszamy z ekipami alpitlum i kwiacioland w stronę Łodzi. Droga upłynęła przyjemnie i bez przygód. Naprawdę warto było zobaczyć skąd min mamy prąd w gniazdku.
Pozlotowe wrażenia oraz sporo zdjęć ze zlotu na naszym forum:
http://multiplaklub.pl/forum/viewtopic.php?f=38&t=3794&start=322
Filmowa relacja ze zlotu:
Zdjęcia w Dzienniku Zachodnim.