9 zlot już za nami. Zanim napiszę o atrakcjach, jakie spotkały uczestników „najazdu na Kociewie” podkreślę, że wszystkie wymienione wyżej osoby, firmy i instytucje do uświetnienia naszego zlotu namówił oraz całość skoordynował Maciej Kumor (nick na forum: mkumor). 31 Fiatów Multipla a właściwie ich załogi zadbały o fantastyczną, rodzinną atmosferę co złożyło się na to, że impreza się udała i swoim poziomem zaskoczyła chyba wszystkich. Nie pytałem o to każdego z osobna, bo było nas ponad 120 osób, ale uśmiechnięte twarze „zlotowiczów” były chyba najlepszą recenzją dla naszego spotkania.
Większość załóg dotarła do Ocypla w piątek (23.09). „Mulcie” zjeżdżały się do późnego wieczora. Ostatnie ekipy dotarły do ośrodka po godzinie 22. W sobotę rano przybyło jezcze kilka załóg i niemal zgodnie z planem wyjechaliśmy licznym stadem by opanować Gniew. Na parkingu przy drodze krajowej 91 „zgarnęliśmy” jeszcze kilka ekip po czym wjechaliśmy na plac turniejowy przed gniewskim zamkiem i tam zaparkowaliśmy nasze maszyny.
Na dziedzińcu czekali już na nas przewodnicy. Po podzieleniu naszej licznej grupy na dwie mniejsze rozpoczęliśmy zwiedzanie zamku. Podczas spaceru po komnatach warowni dowiedzieliśmy się sporo o jej długiej historii, począwszy od powstania na przełomie XIII i XIV wieku aż do dnia dzisiejszego. Przez lata zamek pełnił różne funkcje. Był siedzibą komtura zakonu krzyżackiego, w późniejszych czasach został przeznaczony na koszary dla wojsk pruskich. Na początku XIX wieku znalazł zastosowanie jako spichlerz a w latach pięćdziesiątych tego wieku stworzono w nim ciężkie więzienie. Pod polską administrację dostał się w roku 1920, kiedy Gniew został przyłączony do Rzeczypospolitej. W znacznej części spłonął już rok później. W latach sześćdziesiątych XX wieku rozpoczął się pierwszy etap odbudowy zamku a drugi w latach dziewięćdziesiątych. Do dziś trwa przywracanie zamku do dawnej świetności.
Po lekcji historii mieliśmy chwilę na odpoczynek przed widowiskiem „Wakacje z duchami”, jednak nie była ona wolna od atrakcji. Na dziedzińcu pojawili się nagle dwaj rycerze… z ekipy Tazz67 i rozpoczęła się niezła jatka! Walka bardzo podobała się zgromadzonym a po niej można było bliżej zapoznać się z bronią, którą posługiwali się „multiplowi wojownicy” czy wsadzić głowę w ciężki i niezbyt komfortowy hełm.
„Wakacje z duchami” było widowiskiem multimedialnym, które ponownie – w bardzo atrakcyjny sposób – przekazało nam sporo wiedzy o historii zamku. Osoba prowadząca ten niekonwencjonalny spektakl świetnie łączyła swoją grę z obrazami wyświetlanymi na ścianach komnaty, efektami dźwiękowymi i pirotechnicznymi. Cała prezentacja została wykonana bardzo starannie a swojego głosu użyczyli w niej Krystyna Czubówna, Danuta Stenka, czy Tomasz Kot.
Warto tu dodać, że na wszelke sobotnie atrakcje dzięki sponsorom i staraniom naszego organizatora Macieja uczestnicy zlotu nie musieli wydawać nawet złotówki.
Nie było nawet czasu, by po tym wszystkim ochłonąć – przed placem turniejowym wykonaliśmy grupowe zdjęcie i szybko zasiedliśmy w swoich autach, by przemieścić się do Piaseczna. W imieniu uczestników zlotu z ustawionej tam sceny Maciej przywitał się z licznym gronem przybyłym na święto plonów. Krótko opowiedział o naszym klubie, trwającym zlocie, naszych nietuzinkowych samochodach i zaprosił do oglądania „Muciek”. Mimo wielu atrkacji imprezy nasze auta wzbudziły spore zainteresowanie. Zaskoczyło mnie, że większość pytań o nasze „paskudy” otrzymałem od kobiet i nie były to pytania o kolory samochodów lub o to czy lusterko we wnetrzu pojazdu jest odpowiednio duże i podświetlane. Pytano o lata produkcji, funkcjonalność, koszty utrzymania czy dostępność części. Czyżby panowie, którzy oglądali nasze auta znali je aż tak dobrze??
Na festynie zaserwowano nam bigos i grochówkę. Pyszne – sam nie wiem, które danie było lepsze. Wydaje się, że tą kwestię rozstrzygnęła by jedynie ankieta na forum. Czas płynął nam na rozmowach, uciechach z przygotowanych atrakcji, korzystaliśmy z możliwości zakupów róznych drobiazgów na straganach i wydaje się, że wcale nie dzieci wyciągnęły od rodziców najwięcej kasy na zabawki. Myślę, że zaskoczeniem dla osoby, która miała stoisko (między innymi) z perukami był utarg jaki w tym dniu osiągnęła. Najpierw kilku z nas „założyło fanklub” kolegi Yacha, a gdy peruki z dredami się skończyły na głowach pań, panów i dzieci pojawiły się różne inne wzory sztucznych fryzur. Z ich powodu było naprawdę dużo śmiechu! W Piasecznie dołączyła do nas jeszcze jedna Multipla, która przez pomyłkę szukała nas pod zamkiem w… Malborku.
Po niespełna dwóch godzinach pobytu w Piasecznie wyruszyliśmy w drogę powrotną do „bazy” w Ocyplu. Po drodze jeszcze zaliczyliśmy krótką przerwę na zakupy w „Biedronce” a później bez przeszkód, niekiedy „wężykiem”, dotarliśmy do ośrodka. Po krótkim odpoczynku wyciągnieto grille, łączono stoły i ławki, by w jednym miejscu mogło uczestniczyć w zabawie jak najwięcej osób. Odbył się konkurs wiedzy „ogólnej i bzdurnej” gdzie na wiele pytań dotyczących Fiata Multipla a także innych nie mieszczących się w ramach żadnej konkretnej dziedziny – odpowiadało dziesięciu uczestników, którzy zgłosili chęć uczestnictwa. Konkurs wygrała Regi, która korzystając z pomocy dobrego ducha (miszczu77, który w ciemnościach coś jej tam szeptał na ucho) odpowiedziała na największą ilość pytań. W finałowej trójce znaleźli się też Risto i Dracheta z Łazarza, którzy poraz pierwszy uczestniczyli takiej imprezie. Cieszy bardzo, że starzy bywalcy zlotów bardzo szybko znaleźli język z nowymi i chyba nikt nie czuł się odosobniony.
Zabawa trwała do późnych godzin nocnych jednak nie zmęczyła na tyle, by na dłużej zatrzymać nas w łóżkach. Już koło godziny ósmej w niedzielę większośc była „na nogach”. Mariocie zapewnił zainteresowanym małe warsztaty mechaniki pojazdowej dokonując wymiany przepływomierza w samochodzie oranizatora naszego zlotu. Następnie kilke ekip wyruszyło do Pelplina, gdzie zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami zwiedzali katedrę, weszli też na Górę Jana Pawła II.
Ekipy, które zostały w Ocyplu miały czas na rozmowy przy cieście i kawie, dzieci korzystały z placu zabaw, jednak czas w niedzielę jak i podczas całego zlotu minął bardo szybko i załogi zaczęły rozjeżdżać się do domów.
Ten zlot – jego atrakcje i panującą atmosferę będziemy pamiętać na pewno bardzo długo. Mało znane większości z nas Kociewie okazało się być nie tylko łagodną ale i ciekawą krainą.
Relacje uczestników zlotu, więcej fotografii i filmy z imprezy znajdują się w poniższym temacie na forum:
http://www.multiplaklub.pl/forum/index.php?f=38&t=1101&rb_v=viewtopic