10 ZLOT -SIERAKÓW OKIEM ORGANIZATORA ZLOTU


sier01

Dla mnie zlot rozpoczął się zaraz po nowym roku. Pewne było jedynie to, że odbędzie się w Sierakowie. Trzeba było zastanowić się nad planem imprezy, który w dużej mierze uzależniony był od budżetu, którym będziemy dysponować. Rozpoczęły się poszukiwania sponsorów – telefony do firm głównie związanych z branżą motoryzacyjną, ale nie tylko. Najczęściej zamiast rzeczowej informacji o braku zainteresowania naszym zlotem, byłem proszony o wykonywanie kolejnych telefonów, czekanie, precyzowanie oczekiwań klubu – wszystko na nic. Prędzej czy później jakiś mniej lub bardziej miły głos w telefonie oznajmiał, że nie wesprze naszego zlotu, lub kontakt mailowy się urywał. Rekordowym udawaniem zainteresowania popisał się jeden z dealerów Fiata w Poznaniu. Telefoniczne rozmowy ciągnęły się ponad półtora miesiąca i po początkowej fascynacji (zapewne niezbyt szczerej) zakres udziału dealera zmniejszał się coraz bardziej, aż do kompletnego wycofania się z naszej imprezy. Centrala Fiata odpowiedziała natomiast, że wspiera wyłącznie akcje mające charakter ogólnopolski a nasz zlot takim nie jest, bo choć skupiał uczestników z całej Polski – odbywał się w jednym miejscu, co dyskwalifikowało go w oczach Fiata. Kilku użytkowników forum też próbowało zainteresować dziesiątym zlotem ewentualnych sponsorów, niestety bezskutecznie.
W końcu okazało się, że najlepiej liczyć na uczestników zlotu i klubową (choć niewielką) kasę. Powstał plan imprezy stosowny do posiadanego budżetu a pomocni klubowicze zabrali się za dopracowywanie poszczególnych punktów programu zlotu.
Kolejne problemy pojawiły się przed samym zlotem. Okazało się, że obiecane nagłośnienie nie dotrze, a w OSiR zmienił się dyrektor a poprzednik nic o naszym zlocie nie przekazał. W obu przypadkach rozwiązanie na szczęście nadeszło bardzo szybko. Piterson obiecał pojawić się ze swoim nagłośnieniem a dyrektor ośrodka – Pan Głuchowski zapoznał się z planem naszego zlotu i wykazał pełen profesjonalizm. Dzięki niemu dla nas zawirowanie w OSiR było praktycznie niezauważalne. Otrzymaliśmy od Pana Dyrektora pełne wsparcie i mieliśmy wszelkie warunki do tego, by na polanie przy ośrodku zorganizować to, co zamierzaliśmy.

sier02

3 maja wczesnym popołudniem dojechałem do Sierakowa. Rozładowywanie „Mućki” trochę trwało. Prócz osobistych rzeczy były te mniej lub bardziej potrzebne na zlot. Bagażnik i 450 litrowy „box” wypchany był bardzo szczelnie. Rozdałem pierwsze „numery startowe” tym, którzy również zdecydowali się przyjechać w czwartek. Od początku dużym zainteresowaniem cieszyły się klubowe gadżety a w szczególności kubki. Dzień zakończył się bardzo późno, a właściwie wcześnie: miejscowa dyskoteka miała niesamowitą akustykę, a „wiatrak” stał na tyle blisko, że trudno było zasnąć. Kilka minut po godzinie trzeciej spojrzałem na zegarek poraz ostatni.
W piątek przed południem, kiedy część ekip wyjechała oglądać MRU wybrałem się z moją ekipą do Chrzypska Wielkiego, żeby dowiedzieć się od organizatorów, w którym miejscu w niedzielę będziemy stawiać nasze maszyny oraz czy mają wobec nas jakieś inne plany. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o punkt widokowy w Łężeczkach i trafiliśmy tam na ekipę Alojzego z Justynowa, po powrocie jeszcze kilka słów z Dyrektorem ośrodka na temat prądu na polanie i ogniska… i można było spokojnie czekać na rozpoczęcie zlotu.

sier03

O tym co się działo po oficjalnym rozpoczęciu zlotu trudno mi pisać. Byłem „wszędzie po trochu”, udało się jednak symbolicznie rzucić dwa razy wałem korbowym z wynikiem co najwyżej przeciętnym. Często przebywałem okolicach bagażnika mojego wozu – gadżety klubowe w piątek bardzo szybko rozchodziły się wśród uczestników zlotu. Najmłodsi też mieli zajęcie – trenowali ręce przed sobotnim konkursem plastycznym. Ładna pogoda, ognisko, muzyka w tle – głównie z lat 80 i 90tych robiła chyba całkiem niezły efekt, który starały się zepsuć meszki i komary. Bardzo ucieszyła mnie obecność załogi z czeskiego Železnego Brodu.  Jaroslav przedstawił wszystkim swoją załogę, która bawiła się razem z nami. Wieczór upłynął większości załóg na rozmowach, słuchaniu muzyki i konsumpcji różnych artykułów żywnościowych. Wydaje się, że szczególnym powodzeniem cieszył się złocisty napój w półlitrowych puszkach, występujący również w opakowaniach szklanych. Warto wspomnieć, że pod koniec dnia (zdecydowanie za późno), kiedy w ognisku ledwo się tliło, gitarę w dłoń wzięła reprezentantka ekipy Dracheta z Łazarza, której imienia nie poznałem i zaśpiewała „Trzy noce z deszczem” zespołu Wilki. Szkoda, że tylko tyle, bo naprawdę dobrze się jej wykonania słuchało.

sier04

Sobota zaczęła się wcześnie. Przed szóstą wykonałem spacer na polanę, żeby wyłączyć oświetlenie, potem szybkie śniadanie i krótki przejazd w kierunku parkingu przy recepcji ośrodka. Na godzinę 9.00 miał przyjechać autobus ze stacją do poboru krwi. O umówionej godzinie się jednak nie pojawił. Przyjechał po godzinie 10 tuż przed naszym wyjazdem do Mniszek. Obiecaliśmy pojawić się z powrotem w Sierakowie przed jego wyjazdem.
Przejazd do Centrum Edukacji był krótki, Mniszki oddalone są od Sierakowa trochę ponad 16 kilometrów. Pobyt był ciekawszy niż można było sądzić. Zgromadzono tam bardzo wiele eksponatów. Osobiście najbardziej podobały mi się te z niedalekiej przeszłości z czasów Bieruta, Gomułki czy Gierka. Przydała się chwila odpoczynku,  podczas której można było wypić darmową herbatę lub kupić za symboliczne pieniądze kawę i zjeść świeży jeszcze ciepły placek. Ekipy, których skład miał zręczne palce mogły uczestniczyć w konkursie plecenia wikliny. Najlepsze prace zostały nagrodzone.

sier05

Tuż po 13.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Gdy dojechaliśmy do OSiR zjechałem na parking, żeby upewnić się, czy zdążymy oddać krew. Do planowego odjazdu autobusu zostało 45 minut i obsługa busa nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć na moje pytanie. Jednak chwilę po tym gdy wyszedłem z autobusu lżejszy o niecałe pół litra krwi stado Multipli wróciło z objazdu po Sierakowie. Większość osób, która deklarowała chęć oddania krwi zdążyła to zrobić.

sier06

Po krótkim odpoczynku i przerwie obiadowej wszystkie załogi znów spotkały się na polanie przy ośrodku. Zgodnie z planem odbyła się większość konkursów: konkurs jazdy precyzyjnej, który wyłonił najlepszego kierowcę, „miśś mokrego podkoszulka”, konkurs plastyczny dla dzieci a także dwa konkursy „wiedzowe” – jeden o tematyce „włoskiej” jako kraju ojczystego naszej Multipli a także Multikonkurs, w którym wiele pytań dotyczyło Fiata Multipla. Niestety w tym czasie zajmowałem się przygotowywaniem nagród i wypisywaniem dyplomów, dlatego nie znam przebiegu konkursu ani większości pytań, które w nim padały. Szkoda tylko, że tylko w przypadku turnieju z udziałem samochodów nie trzeba było się specjalnie spieszyć. Coraz mocniej padający deszcz spowodował, że pozostałe konkurencje zostały przeprowadzone w dużo szybszym tempie niż chcieliśmy.
Na pewno wszyscy się ze mną zgodzą, że największe zainteresowanie i emocje wywołał konkurs na najlepszego  kierowcę, który polegał na slalomie między „pachołkami” i zatrzymaniu pojazdu w odpowiednim miejscu. Dodatkowym utrudnieniem była piłeczka, którą pasażer musiał utrzymać w niezbyt pewnym uchwycie. Zdarzało się, że piłeczka spadała. Wtedy pasażer musiał wychodzić z pojazdu, umieszczać piłkę w uchwycie i wtedy dopiero kierowca mógł kontynuować jazdę. Najlepszy w tej konkurencji był reprezentant Czech, który sprawnie, szybko i bezbłędnie pokonał trasę przejazdu zatrzymując w dodatku pojazd idealnie na linii, która gwarantowała odjęcie 10 sekund od czasu przejazdu.

sier07

Deszcz lał coraz bardziej, dlatego mimo tego, że mrok jeszcze nie zapadł zdecydowaliśmy się na pokaz „światło i dźwięk”. Szkoda, że pogoda pokrzyżowała nam plany, bo wieczorny pokaz – poraz pierwszy z wykorzystaniem srebrnych i czerwonych rac meczowych wyglądałby duuuużo efektowniej. Tuż po pokazie w blasku reflektorów i hałasujących klaksonów wyjechała Bsal – zwyciężczyni konkursu „włoskiego” (dobry sobie moment na wyjazd wybrała 😉 ) a pozostałe załogi udały się do swoich domków w ośrodku.

sier08

W niedzielę mimo niesamowitego zimna i padającego deszczu wyjechaliśmy na Międzynarodowe Targi Tulipanów do Chrzypska Wielkiego, by zgodnie z życzeniem organizatora ustawić się na terenie targów przed godziną dziesiątą. Fatalna pogoda odstraszyła zwiedzających. 95% frekwencji stanowiły ekipy z naszego klubu. Żal było dzieci – gdyby pogoda dopisała nie chciałyby stamtąd wyjeżdżać. Dmuchane zjeżdżalnie, karuzele i inne atrakcje stały jednak mokre i puste. Nasze dzieci uczestniczyły w konkursie „Mały ogrodnik” a po nim, korzystając z obecnego na scenie nagłośnienia przeprosiłem organizatorów za przedwczesny wyjazd, zakończyłem oficjalnie X zlot i wróciliśmy do Sierakowa.  Wczesnym popołudniem pierwsze załogi zaczęły wyjeżdżać z ośrodka.

Czas myśleć o kolejnym zlocie – we wrześniu spotkamy się w Serpelicach.

Darraz

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *